środa, 27 czerwca 2012

Polska - refleksje o przechodzeniu na czerwonym świetle

Urlop. 4 tygodnie = Polska. Na razie dwa dni w Polsce. Co myślę? Tak dziwnie być tu, po 6 miesiącach. Tu życie jest inne. Spotkania ze starymi znajomymi... inne problemy, inne rzeczywistości. Czy w Polsce jest naprawdę inaczej? Tam, gdzie mieszkam wydaje mi się, że jest spokojniej. Ludzie są bardziej zrelaksowani. Ludzie przechodzą przez ulicę nie patrząc na samochody, tam każdy się zatrzyma. I ludzie wchodzą na te drogi spokojnie, nie patrząc, czy jedzie samochód, na czerwonym świetle, bo "ludzie w samochodach się nie spieszą". W UK też ludzie przechodzą na pasach na czerwonym, ale nerwowo, spiesząc się. Tam jest nerwowość. W Polsce (przynajmniej w "moim mieście" - tak jak z piosenki) czekają na zielone. Tam gdzie mieszkam (tam gdzie jest mój dom?) spokój. Mam ochotę iść to idę, gdzie chcę, kiedy chcę. 
Poza tym tolerancja. Nikt nikogo nie ocenia. Z drugiej strony ludzie są szczerzy. Nie boją się nie być miłym. Jak mi się nie chce uśmiechać, to się nie uśmiecham. Nic nie jest wymuszone, a ludzie są szczęśliwi...
Przez Szminkę wpadam w "romantyczny" nastrój. 
Może lepiej skończę na dziś.

piątek, 15 czerwca 2012

Mus orzechowy

Wstyd i hańba! Tyle mnie tu nie było. Najpierw update kulinarny!
Mus orzechowy
przygotowany na wizytę mamy S. Miał być mus truskawkowy, tak jak poprzednio, ale poszłam do sklepu i nie było truskawek! Musiałam coś na szybko wymyślić (nie miałam czasu wracać do domu, zastanowić się na spokojnie i potem iść znów do sklepu). Więc przepis prawie ten sam, co poprzednio, tylko zamiast truskawek dodałam szkl. mielonych orzechów i na spód dałam sos czekoladowy z dodatkiem orzechówki. 
(Przepis na mus truskawkowy: tutaj)

Paryż był cudowny. Miałam cały dzień na zwiedzanie. Pogoda była piękna, słońce, błękitne niebo. Pokonałam swój lęk wysokości i weszłam na Łuk Triumfalny. Nie wypiłam co prawda calvadosa, następnym razem. 
Jak wróciłam moi studenci zaprosili mnie na piwo. Długo się wahałam, czy iść. Po konsultacjach stwierdziłam, że tak. Było ok, ale oni trochę sztywni byli...
Tydzień później wycieczka w Alpy. Trochę spacerowania. Zabawa ze śniegiem :)

A teraz Euro. Za tydzień jadę na urlop do Polski! Jeszcze tylko tydzień. Tymczasem oglądam mecz, więcej później. I trochę wspomnień: